Fajnokatolicyzm nie popłaca

„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” – mówi Pismo Święte. Czy i jak słowa Apokalipsy wg św. Jana przekładają się na życie polityczne w Polsce?
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia Fajnokatolicyzm nie popłaca
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia / PAP/Radek Pietruszka

Co musisz wiedzieć?

  • Widzowie kanału Grzegorza Kusza na Youtube określili w sondzie poziom zmęczenia sporem politycznym w Polsce jako "bardzo wysoki".
  • Wyniki pierwszej tury wyborów pokazały, że trzeci i czwarty wynik należał do kandydatów „antysystemowych”.
  • Wyborcza klęska Szymona Hołowni dowiodła, że rozmycie ideowe na dłuższą metę nie popłaca.

 

Grzegorz Kusz, twórca kanału youtube’owego „Agent Specjalny” poświęconego finansom i inwestycjom, przeprowadził wśród swoich widzów sondę, w której zapytał ich o poziom zmęczenia temperaturą sporu politycznego w Polsce. Znakomita większość jego odbiorców określiła go jako „bardzo wysoki”. 

 

„Trójkąt dramatyczny”

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wiele zjawisk polityczno-społecznych rozgrywa się obecnie nie na drodze merytorycznej dyskusji, ale według psychologicznego modelu „trójkąta dramatycznego” opisanego przez Stephena Karpmana. Model ten zakłada wcielanie się danej osoby bądź grupy osób w role: ofiary, prześladowcy i ratownika. Role te są zmienne – dawna ofiara może przekształcić się w prześladowcę, ratownik w ofiarę etc. Zjawisko to najczęściej dotyczy dysfunkcyjnych relacji rodzinnych i społecznych, klasycznym jego przykładem jest rodzina dotknięta alkoholizmem, w której mąż wciela się wobec swojego szefa w rolę ofiary (aby brakiem zrozumienia, docenienia etc. „uzasadnić” swoje picie), a wobec żony w rolę oprawcy. Żona pełni na przemian rolę ratownika i ofiary, z czasem zmieniając się w „oprawcę” i próbując stawiać swojego męża do pionu. Po odreagowaniu frustracji wraca do roli ofiary, a „trójkąt dramatyczny” trwa w najlepsze. 

Przerwać może go terapia, nazwanie dysfunkcyjnych mechanizmów i zbudowanie relacji na zdrowych, dojrzałych zasadach. To samo przydałoby się polskiemu życiu politycznemu, w którym od lat mamy do czynienia z tymi samymi zjawiskami, co w rodzinie dotkniętej uzależnieniem. Symbolicznie zresztą się złożyło, że jednym z głównych tematów dyskutowanych w ostatniej fazie wyborów prezydenckich stała się kwestia zażywania narkotyków. Narkotyki nie muszą mieć jednak dostarczane do organizmu z zewnątrz. Substancjami psychoaktywnymi są także neuroprzekaźniki wydzielane w mózgu pod wpływem silnych emocji. Dopamina, adrenalina, kortyzol, serotonina, oksytocyna – to wszystko możemy dostać w zdrowy sposób dzięki pozytywnym więziom z innymi ludźmi, dzięki uprawianiu sportu, rozwijaniu pasji etc. Ale możemy to otrzymać także za sprawą chociażby mediów społecznościowych czy… polityki. 

To za sprawą „trójkąta dramatycznego” możliwa stała się w Polsce plemienność i wzbudzanie silnych emocji u zwolenników i przeciwników dwóch głównych obozów politycznych. Obie strony czują się ofiarami strony przeciwnej, dostrzegając w jej zwolennikach oprawców, obie też mają swoich „ratowników”. W obecnej kampanii wyborczej byli to Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. Mechanizm idealizacji postaci „ratownika”, który jest silny, mądry, dzielny i który wybawi ofiarę z jej opresji, był widoczny na wiecach wyborczych przesyconych emocjami i – tak przecież skądinąd potrzebnym – poczuciem wspólnoty. 

Nie chcę tutaj zrównywać obu kandydatów, dostrzegam istotne różnice w ich programach politycznych, na ten temat jednak powstało już bardzo wiele analiz, dlatego chcę tutaj skupić się na opisaniu zjawiska podziałów politycznych z perspektywy psychologicznej. Wyniki pierwszej tury wyborów pokazały, że choć kandydaci dwóch głównych i mocno zantagonizowanych partii politycznych znaleźli się na czele, to jednak już trzeci i czwarty wynik należał do kandydatów opowiadających się za „antysystemem”. Zostawiam w tym miejscu na boku kwestię zachowania jednego z tych kandydatów przed drugą turą wyborów, chcę jedynie wskazać na zmieniające się preferencje polityczne polskiego społeczeństwa. 

 

Czerwone korale i farbowane lisy

Warto w tym kontekście odnotować dwie ważne kwestie: wysokie poparcie dla kandydatów konserwatywnych oraz docenienie wyrazistości i konsekwencji w prezentowaniu swoich poglądów. Wyborcza klęska Szymona Hołowni – kiedyś „fajnokatolika”, a następnie „wgniatacza Putina w ziemię” dowiodła, że rozmycie ideowe na dłuższą metę nie popłaca. Z kolei wysokie poparcie dla Grzegorza Brauna pokazało, że na Polaków przestał działać szantaż łatki „świra” czy „onucy”. Tego samego dowodzi spore uznanie, które zyskała w wyborach Joanna Senyszyn, która choć prezentująca poglądy skrajnie lewackie, budziła sympatię nawet u części środowiska konserwatywnego. Jak to się stało, że aprobata spotkała „diablicę” w czerwonych koralach, a nie „ułożonego filantropa” i „katolika z ludzką twarzą” Szymona Hołownię? 

Można przypuszczać, że stało się tak po części dlatego, że wyborcy mają już dosyć fałszu i wolą sytuacje przejrzyste typu Senyszyn czy Zandberg od „farbowanych lisów”, a po części z tego powodu, że pani Joanna jest po prostu sobą, co zawsze stanowi w polityce odświeżającą wartość. Pan Szymon z kolei wciela się co sezon w rozmaite role, przez co przestał być wiarygodny. Żeby z kolei mieć potencjał kabaretowy, musiałby nabrać więcej dystansu do siebie – czego z pewnością mógłby się nauczyć od prof. Senyszyn. Nie chcę, rzecz jasna, przez to powiedzieć, że zgadzam się z jakimikolwiek postulatami wyborczymi pani Joann – przeciwnie. Doceniam jednak jej szczerość i autoironię (a także dobór biżuterii do osobowości – vide: wykonana przez panią profesor piosenka „czerwone koraaale, czerwone jak Senyyyszyn”). Doceniam także spójność poglądów Adriana Zandberga. W myśl przytoczonego z lidu cytatu z Apokalipsy – ci politycy są „zimni”, jasno zdefiniowali w tym kontekście swoje spojrzenie na Kościół, na obronę życia, na związki jednopłciowe etc. Nie udają jednak katolików, nie są „letni”.

Choć Karol Nawrocki deklaruje, że opowiada się za wartościami, z którymi – podobnie jak wielu polskich konserwatystów – się utożsamiam, to jednak nie mogę nie dostrzec pułapki nadawania „naszemu kandydatowi” niemal nadprzyrodzonych cech i czynienia tego „na kredyt”. Niczym „puchar na zachętę” otrzymał on ogromny kredyt zaufania, a nawet adoracji wyrażanej np. w pieśniach o treści: „mieliśmy Chrobrego, mamy Nawrockiego”. Wierzę, że wszystko to tworzone było z dobrego serca i z chęci wsparcia „naszego” kandydata w brutalnej kampanii wyborczej, jednak dostrzegam w tym zagrożenie opisane na początku tekstu – nadmiernej idealizacji „ratownika/wybawcy”, na którego zresztą kreowany był w czasie kampanii „Now Rocky”. 

 

Oczekiwanie na Wernyhorę

Idealizacja nigdy nie kończy się dobrze – albo prowadzi do rozczarowań, albo z kolei do nakładania klapek na oczy i atakowania każdego, kto dostrzeże na „ideale” rysę albo choćby zada niewygodne pytanie. Idealizowanie liderów i opisane przez Stanisława Wyspiańskiego „oczekiwanie na Wernyhorę” dziedziczymy z pokolenia na pokolenie. I o ile w czasie komunizmu Opatrzność faktycznie obdarzyła nas wybitnymi przywódcami, takimi jak Prymas Tysiąclecia czy papież Jan Paweł II, to po upadku komunizmu zaczęliśmy ten sam mechanizm stosować wobec ludzi często zdolnych, mających wiele pozytywnych cech, ale jednak – po ludzku – ułomnych. Doprowadziło to do mocnego okopania się na nieco „sekciarskich” pozycjach, co nie może prowadzić do prawdziwego rozwoju i co stanowi zaprzeczenie wolności – stanowiącej dla naszego narodu jedną z najważniejszych wartości. 
Upadek autorytetów, na który narzekamy podczas dyskusji na temat młodego pokolenia, choć niewątpliwie z wielu powodów niezwykle groźny, może mieć jednak pewną pozytywną stronę. Młodzi ludzie są w dzisiejszej Polsce zazwyczaj pewni siebie i świadomi swoich praw i nie boją się wyrażać swoich myśli – przynajmniej dopóki się po raz pierwszy porządnie przy tym nie sparzą. Potrafią także wyjść poza stare schematy politycznego „duopolu”, co kiedyś pokazały wielkie protesty przeciwko ACTA, a niedawno – spory ruch „ponad podziałami”: „TAK dla CPK”. Młodzi ludzie w większym stopniu niż starsze pokolenie bywają nieufni wobec „zawodowych polityków”. Jak pokazują badania, młodzi w pierwszej turze wyborów prezydenckich chętnie głosowali na kandydatów wyrazistych, „zimnych lub gorących” i kojarzonych z „antysystemem”. Wysokie poparcie wśród młodzieży zyskali politycy Konfederacji oraz partii Razem. 

Pokazuje to trend, z którym muszą liczyć się „dinozaury” (pozdrowienia dla Ewy Kopacz) z obu stron głównej osi politycznego podziału w Polsce. A że generalny trend w Europie wskazuje na przechylanie się osi sympatii społecznych w kierunku konserwatyzmu, należy się tylko cieszyć. I nie bać się być „gorącym” – radykalizm w wydaniu chrześcijańskim to przecież nic innego jak radykalne poszanowanie Dekalogu i zapisanych w nim uniwersalnych wartości cywilizacyjnych. O tym, jak twórcza może być wierność wartościom w życiu społecznym, jasno mówi doświadczenie Solidarności, dla której inspiracją stały się pielgrzymki do Ojczyzny św. Jana Pawła II. 

„Młodych przyciąga prawda” – powiedział mi kiedyś kardynał Raymond Leo Burke, odpowiadając na pytanie: „Jak przyciągnąć młodzież do Kościoła?”. W branży rozrywkowej zawsze pozornie atrakcyjniejsza będzie oferta „głównego przeciwnika politycznego” Pana Jezusa. Warto pamiętać o tych słowach, jak również o przesłaniu patrona Solidarności bł. ks. Jerzy Popiełuszki, który przypominał: „Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy”.


 

POLECANE
Nie żyje kibic reanimowany podczas meczu Polski z Finlandią z ostatniej chwili
Nie żyje kibic reanimowany podczas meczu Polski z Finlandią

Nie żyje kibic reanimowany we wtorek podczas meczu Finlandia – Polska. Informację potwierdza fińska federacja piłki nożnej.

Samuel Pereira: Tik tak, tik tak... Dokąd ucieknie Donald Tusk? tylko u nas
Samuel Pereira: Tik tak, tik tak... Dokąd ucieknie Donald Tusk?

Dużo dziś słów padło w Sejmie. Rytuał skończył się kolejną pieczątką w notesie premiera.

Nowe wieści w sprawie Dawida Kubackiego z ostatniej chwili
Nowe wieści w sprawie Dawida Kubackiego

Dawid Kubacki po 6. miejscu w Memoriale Olimpijczyków zapowiada powrót do formy. Kadra ciężko trenuje w Szczyrku przed sezonem 2025/2026.

Sylwester Marciniak — Sędzia, który waży słowa i prawo tylko u nas
Sylwester Marciniak — Sędzia, który waży słowa i prawo

W świecie, w którym prawo coraz częściej staje się areną politycznych sporów, postać sędziego Sylwestra Marciniaka jawi się jako przykład klasycznej drogi sędziego służebnego wobec Rzeczypospolitej. Jego życiorys to opowieść o rzetelnym kształtowaniu się autorytetu prawniczego, który przez dekady służył polskiemu wymiarowi sprawiedliwości

2,5 tony śniętych ryb w rzece Elbląg i Zalewie Wiślanym. Sprawę badają służby z ostatniej chwili
2,5 tony śniętych ryb w rzece Elbląg i Zalewie Wiślanym. Sprawę badają służby

W ciągu ostatnich dni z rzek Elbląg, Nogat, jeziora Druzno i Zalewu Wiślanego wyłowiono ponad 2,5 tony śniętych ryb – alarmują lokalne media. Sprawę badają już odpowiednie służby.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie

Jak informuje IMGW, zachodnia i wschodnia Europa będą pod wpływem niżów z układami frontów. Od Skandynawii przez centrum po południe Europy rozciągać się będzie układ wysokiego ciśnienia. Polska znajdzie się pod wpływem klina wyżu z centrami w rejonie Morza Północnego i Morza Norweskiego. Z północnego zachodu napływać będzie dość chłodne powietrze polarne morskie.

''Der Spiegel'': Merz wymienia szefa niemieckiego wywiadu z ostatniej chwili
''Der Spiegel'': Merz wymienia szefa niemieckiego wywiadu

Martin Jäger ma objąć kierownictwo BND, zastępując Bruno Kahla. Decyzja kanclerza Fryderyka Merza zwiastuje większe zmiany w niemieckim wywiadzie – informuje niemiecki ''Der Spiegel''.

Nie żyje gwiazdor kultowych filmów i seriali z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazdor kultowych filmów i seriali

Media obiegła smutna wiadomość. W wieku 86 lat zmarł amerykański aktor Chris Robinson, znany z ról w serialach "Moda na sukces", "Szpital ogólny" i "12 O'Clock High". O jego śmierci poinformował na Facebooku muzyk MJ Allen, z którym Robinson często współpracował.

Ryszard Kalisz opuszczał Zamek Królewski wśród okrzyków precz z komuną z ostatniej chwili
Ryszard Kalisz opuszczał Zamek Królewski wśród okrzyków "precz z komuną"

Gwizdy i okrzyki "precz z komuną" towarzyszyły członkowi PKW Ryszardowi Kaliszowi, który wychodził z Zamku Królewskiego, gdzie prezydent elekt Karol Nawrocki odebrał uchwałę PKW o wyborze na prezydenta RP.

Ekolodzy na posyłki Komisji Europejskiej tylko u nas
Ekolodzy na posyłki Komisji Europejskiej

Niemiecka gazeta die Welt opublikowana materiał o poufnych umowach między Komisją Europejską a wybranymi organizacjami z sektora pozarządowego (NGO). Umowy Brukseli z NGOSami nazywane są „partnerstwami strategicznymi”.

REKLAMA

Fajnokatolicyzm nie popłaca

„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” – mówi Pismo Święte. Czy i jak słowa Apokalipsy wg św. Jana przekładają się na życie polityczne w Polsce?
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia Fajnokatolicyzm nie popłaca
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia / PAP/Radek Pietruszka

Co musisz wiedzieć?

  • Widzowie kanału Grzegorza Kusza na Youtube określili w sondzie poziom zmęczenia sporem politycznym w Polsce jako "bardzo wysoki".
  • Wyniki pierwszej tury wyborów pokazały, że trzeci i czwarty wynik należał do kandydatów „antysystemowych”.
  • Wyborcza klęska Szymona Hołowni dowiodła, że rozmycie ideowe na dłuższą metę nie popłaca.

 

Grzegorz Kusz, twórca kanału youtube’owego „Agent Specjalny” poświęconego finansom i inwestycjom, przeprowadził wśród swoich widzów sondę, w której zapytał ich o poziom zmęczenia temperaturą sporu politycznego w Polsce. Znakomita większość jego odbiorców określiła go jako „bardzo wysoki”. 

 

„Trójkąt dramatyczny”

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wiele zjawisk polityczno-społecznych rozgrywa się obecnie nie na drodze merytorycznej dyskusji, ale według psychologicznego modelu „trójkąta dramatycznego” opisanego przez Stephena Karpmana. Model ten zakłada wcielanie się danej osoby bądź grupy osób w role: ofiary, prześladowcy i ratownika. Role te są zmienne – dawna ofiara może przekształcić się w prześladowcę, ratownik w ofiarę etc. Zjawisko to najczęściej dotyczy dysfunkcyjnych relacji rodzinnych i społecznych, klasycznym jego przykładem jest rodzina dotknięta alkoholizmem, w której mąż wciela się wobec swojego szefa w rolę ofiary (aby brakiem zrozumienia, docenienia etc. „uzasadnić” swoje picie), a wobec żony w rolę oprawcy. Żona pełni na przemian rolę ratownika i ofiary, z czasem zmieniając się w „oprawcę” i próbując stawiać swojego męża do pionu. Po odreagowaniu frustracji wraca do roli ofiary, a „trójkąt dramatyczny” trwa w najlepsze. 

Przerwać może go terapia, nazwanie dysfunkcyjnych mechanizmów i zbudowanie relacji na zdrowych, dojrzałych zasadach. To samo przydałoby się polskiemu życiu politycznemu, w którym od lat mamy do czynienia z tymi samymi zjawiskami, co w rodzinie dotkniętej uzależnieniem. Symbolicznie zresztą się złożyło, że jednym z głównych tematów dyskutowanych w ostatniej fazie wyborów prezydenckich stała się kwestia zażywania narkotyków. Narkotyki nie muszą mieć jednak dostarczane do organizmu z zewnątrz. Substancjami psychoaktywnymi są także neuroprzekaźniki wydzielane w mózgu pod wpływem silnych emocji. Dopamina, adrenalina, kortyzol, serotonina, oksytocyna – to wszystko możemy dostać w zdrowy sposób dzięki pozytywnym więziom z innymi ludźmi, dzięki uprawianiu sportu, rozwijaniu pasji etc. Ale możemy to otrzymać także za sprawą chociażby mediów społecznościowych czy… polityki. 

To za sprawą „trójkąta dramatycznego” możliwa stała się w Polsce plemienność i wzbudzanie silnych emocji u zwolenników i przeciwników dwóch głównych obozów politycznych. Obie strony czują się ofiarami strony przeciwnej, dostrzegając w jej zwolennikach oprawców, obie też mają swoich „ratowników”. W obecnej kampanii wyborczej byli to Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. Mechanizm idealizacji postaci „ratownika”, który jest silny, mądry, dzielny i który wybawi ofiarę z jej opresji, był widoczny na wiecach wyborczych przesyconych emocjami i – tak przecież skądinąd potrzebnym – poczuciem wspólnoty. 

Nie chcę tutaj zrównywać obu kandydatów, dostrzegam istotne różnice w ich programach politycznych, na ten temat jednak powstało już bardzo wiele analiz, dlatego chcę tutaj skupić się na opisaniu zjawiska podziałów politycznych z perspektywy psychologicznej. Wyniki pierwszej tury wyborów pokazały, że choć kandydaci dwóch głównych i mocno zantagonizowanych partii politycznych znaleźli się na czele, to jednak już trzeci i czwarty wynik należał do kandydatów opowiadających się za „antysystemem”. Zostawiam w tym miejscu na boku kwestię zachowania jednego z tych kandydatów przed drugą turą wyborów, chcę jedynie wskazać na zmieniające się preferencje polityczne polskiego społeczeństwa. 

 

Czerwone korale i farbowane lisy

Warto w tym kontekście odnotować dwie ważne kwestie: wysokie poparcie dla kandydatów konserwatywnych oraz docenienie wyrazistości i konsekwencji w prezentowaniu swoich poglądów. Wyborcza klęska Szymona Hołowni – kiedyś „fajnokatolika”, a następnie „wgniatacza Putina w ziemię” dowiodła, że rozmycie ideowe na dłuższą metę nie popłaca. Z kolei wysokie poparcie dla Grzegorza Brauna pokazało, że na Polaków przestał działać szantaż łatki „świra” czy „onucy”. Tego samego dowodzi spore uznanie, które zyskała w wyborach Joanna Senyszyn, która choć prezentująca poglądy skrajnie lewackie, budziła sympatię nawet u części środowiska konserwatywnego. Jak to się stało, że aprobata spotkała „diablicę” w czerwonych koralach, a nie „ułożonego filantropa” i „katolika z ludzką twarzą” Szymona Hołownię? 

Można przypuszczać, że stało się tak po części dlatego, że wyborcy mają już dosyć fałszu i wolą sytuacje przejrzyste typu Senyszyn czy Zandberg od „farbowanych lisów”, a po części z tego powodu, że pani Joanna jest po prostu sobą, co zawsze stanowi w polityce odświeżającą wartość. Pan Szymon z kolei wciela się co sezon w rozmaite role, przez co przestał być wiarygodny. Żeby z kolei mieć potencjał kabaretowy, musiałby nabrać więcej dystansu do siebie – czego z pewnością mógłby się nauczyć od prof. Senyszyn. Nie chcę, rzecz jasna, przez to powiedzieć, że zgadzam się z jakimikolwiek postulatami wyborczymi pani Joann – przeciwnie. Doceniam jednak jej szczerość i autoironię (a także dobór biżuterii do osobowości – vide: wykonana przez panią profesor piosenka „czerwone koraaale, czerwone jak Senyyyszyn”). Doceniam także spójność poglądów Adriana Zandberga. W myśl przytoczonego z lidu cytatu z Apokalipsy – ci politycy są „zimni”, jasno zdefiniowali w tym kontekście swoje spojrzenie na Kościół, na obronę życia, na związki jednopłciowe etc. Nie udają jednak katolików, nie są „letni”.

Choć Karol Nawrocki deklaruje, że opowiada się za wartościami, z którymi – podobnie jak wielu polskich konserwatystów – się utożsamiam, to jednak nie mogę nie dostrzec pułapki nadawania „naszemu kandydatowi” niemal nadprzyrodzonych cech i czynienia tego „na kredyt”. Niczym „puchar na zachętę” otrzymał on ogromny kredyt zaufania, a nawet adoracji wyrażanej np. w pieśniach o treści: „mieliśmy Chrobrego, mamy Nawrockiego”. Wierzę, że wszystko to tworzone było z dobrego serca i z chęci wsparcia „naszego” kandydata w brutalnej kampanii wyborczej, jednak dostrzegam w tym zagrożenie opisane na początku tekstu – nadmiernej idealizacji „ratownika/wybawcy”, na którego zresztą kreowany był w czasie kampanii „Now Rocky”. 

 

Oczekiwanie na Wernyhorę

Idealizacja nigdy nie kończy się dobrze – albo prowadzi do rozczarowań, albo z kolei do nakładania klapek na oczy i atakowania każdego, kto dostrzeże na „ideale” rysę albo choćby zada niewygodne pytanie. Idealizowanie liderów i opisane przez Stanisława Wyspiańskiego „oczekiwanie na Wernyhorę” dziedziczymy z pokolenia na pokolenie. I o ile w czasie komunizmu Opatrzność faktycznie obdarzyła nas wybitnymi przywódcami, takimi jak Prymas Tysiąclecia czy papież Jan Paweł II, to po upadku komunizmu zaczęliśmy ten sam mechanizm stosować wobec ludzi często zdolnych, mających wiele pozytywnych cech, ale jednak – po ludzku – ułomnych. Doprowadziło to do mocnego okopania się na nieco „sekciarskich” pozycjach, co nie może prowadzić do prawdziwego rozwoju i co stanowi zaprzeczenie wolności – stanowiącej dla naszego narodu jedną z najważniejszych wartości. 
Upadek autorytetów, na który narzekamy podczas dyskusji na temat młodego pokolenia, choć niewątpliwie z wielu powodów niezwykle groźny, może mieć jednak pewną pozytywną stronę. Młodzi ludzie są w dzisiejszej Polsce zazwyczaj pewni siebie i świadomi swoich praw i nie boją się wyrażać swoich myśli – przynajmniej dopóki się po raz pierwszy porządnie przy tym nie sparzą. Potrafią także wyjść poza stare schematy politycznego „duopolu”, co kiedyś pokazały wielkie protesty przeciwko ACTA, a niedawno – spory ruch „ponad podziałami”: „TAK dla CPK”. Młodzi ludzie w większym stopniu niż starsze pokolenie bywają nieufni wobec „zawodowych polityków”. Jak pokazują badania, młodzi w pierwszej turze wyborów prezydenckich chętnie głosowali na kandydatów wyrazistych, „zimnych lub gorących” i kojarzonych z „antysystemem”. Wysokie poparcie wśród młodzieży zyskali politycy Konfederacji oraz partii Razem. 

Pokazuje to trend, z którym muszą liczyć się „dinozaury” (pozdrowienia dla Ewy Kopacz) z obu stron głównej osi politycznego podziału w Polsce. A że generalny trend w Europie wskazuje na przechylanie się osi sympatii społecznych w kierunku konserwatyzmu, należy się tylko cieszyć. I nie bać się być „gorącym” – radykalizm w wydaniu chrześcijańskim to przecież nic innego jak radykalne poszanowanie Dekalogu i zapisanych w nim uniwersalnych wartości cywilizacyjnych. O tym, jak twórcza może być wierność wartościom w życiu społecznym, jasno mówi doświadczenie Solidarności, dla której inspiracją stały się pielgrzymki do Ojczyzny św. Jana Pawła II. 

„Młodych przyciąga prawda” – powiedział mi kiedyś kardynał Raymond Leo Burke, odpowiadając na pytanie: „Jak przyciągnąć młodzież do Kościoła?”. W branży rozrywkowej zawsze pozornie atrakcyjniejsza będzie oferta „głównego przeciwnika politycznego” Pana Jezusa. Warto pamiętać o tych słowach, jak również o przesłaniu patrona Solidarności bł. ks. Jerzy Popiełuszki, który przypominał: „Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe
OSZAR »